- Archangel, Lion macie pozwolenie za start. - Tooru usłyszał komunikat i dał wypust, już rozgrzanym silnikom. Wylatując zaraz za towarzyszem, spojrzał na ekran znajdujący się przed nim by zapoznać się z misją. - Waszym celem jest planeta Rypta VII położona w galaktyce Gibli III. Przygotujcie się do wejścia w prędkość nadświetlną. Współrzędne zostały wysłane do waszych komputerów. - Mężczyzna zaczął dokładnie zapoznawać się z danymi. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy, to to, że planeta jest słabo rozwinięta i nie ma możliwości obrony. - Celem waszej misji jest pozbycie się oddziału Imperium Gostodor, który rozpoczął inwazję na tej małej planecie. Przewidujemy, że jeśli pozbędziecie się większości krążowników z atmosfery planety powinni się wycofać. Liczymy na was. - Ostatnia wiadomość nie zabrzmiała dla białowłosego przekonująco. Nie był co do tego pewien, bardzo ryzykowali. Postanowił podzielić się z planem, który kreował się w jego głowie.
- Nathaniel. - Odezwał się Tooru, wyczekując odpowiedzi od towarzysza.
- Co jest? - Usłyszał głos zaciekawione białowłosego, który znajdował się w swoim mechu tuż przed nim.
- Nie atakuj od razu, musimy zdjąć ich z punktu, z którego nas nie zobaczą. - Albinos chciał wytłumaczyć wszystko zanim przeniosą się w miejsce, w którym rozpocznie się rzeźnia.
- Co masz na myśli? - Dopytywał Nathaniel.
- Zniszczenie krążowników, nic nie da jeśli zorientują się, że jest tylko nasza dwójka, nie mamy pewności, czy wtedy większa armia nie stanie przeciwko nam, a to może wiązać się z wysokim ryzykiem. - Poinformował białowłosy sprawdzając dokładnie galaktykę, o której była mowa.
- Rozumiem, jaki masz plan? - Współpraca zapowiadała się gładko, co zadowoliło Tooru, nie musi się przynajmniej z kimś wykłócać na temat swoich racji.
- Posiadasz liczne działka bojowe? - Zapytał, mimo iż albinos znał odpowiedź.
- Tak. - Nathaniel wytrwale słuchał przemyśleń właściciela Liona.
- Ja również, wykonajmy jak najwięcej strzałów, nie skupiajmy się na tym by były celne. Mamy ich tylko nastraszyć. - Tooru przejechał po raz kolejny palcami po hologramie. - Skaner pokazuje, że w kierunku planety zmierzają asteroidy, jeśli ukryjesz się wśród nich, da to wrażenie, że jest nas o wiele więcej, lecz będzie to ryzykowne. - Wyjaśnił białowłosy, lecz z pytającym pociągnięciem zdania, gdyż nie wiedział, czy mężczyzna się tego podejmie. Jednak gdyby nie był chociaż w osiemdziesięciu procentach pewien, że jego towarzysz nie da sobie rady, nie przeszłoby to nawet przez jego usta.
- Racja, strzelanie i unikanie asteroid w tym samym czasie, ale dam radę. - Słysząc to Tooru od razu się uśmiechnął. Wiedział, że ma do czynienia z typem wojownika.
- Wiem, dużo słyszałem o twoich zdolnościach, ja postaram się oddawać strzały od strony planety, to dodatkowo wywoła wrażenie oflankowania. - Tym samym zakończyła się ich komunikacja i pozostało tylko zaufanie sobie nawzajem. Przyszedł czas na podróż prędkością nadświetlną. Mężczyźni przygotowali silniki i rozpoczęli odliczanie. Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden.. Tooru po chwilowym zawrocie głowy dostrzegł małą planetę, malowaną wieloma kolorami tęczy. Było to coś wspaniałego, jeśli z kosmosu tak wygląda, to co dopiero, gdyby znalazł się na niej. Chęć władzy niszczy wszystko na swojej drodze, nie biorąc pod uwagę, jak ważny dany organizm może być dla świata. Tuż obok malowały się liczne krążowniki.
- Zwiadowca na dwunastej, zajmę się nim, zaraz Ci prześlę położenie kolejnego na szóstej. - Tooru usłyszał komunikat od Nathaniela. Nie ukrywał, ze był pod wrażeniem, gdy już po kilku sekundach znał położenie kilku małych myśliwców. Białowłosy nie zdążył się nawet uspokoić, kiedy Archangel dokonał już chociaż częściowej analizy otoczenia.
< Natahniel? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz